Dostawa i zwrot gratis powyżej 300 zł

Potrzebujesz pomocy?
Skontaktuj się z nami!

Tel.:
500477482

Email.:
sklep@bajkids.pl

Do darmowej dostawy: 300,00 zł

do kasy suma: 0,00 zł
Gravelowa Słowenia – Odkryj rowerowy raj z Bajkids.pl | Blog podróżniczy na dwóch kółkach 0
Gravelova Słowenia - rowerowy raj na ziemi!

Gravelowa Słowenia - rowerowa przygoda w Alpach!

Jest wrzesień 24. roku, pogoda zdecydowanie nie dopisuje, nad Europą krąży niż genueński, który na południu Polski powoduje ogromne zniszczenia i powodzie. 

Scenariusz naprawdę średni, jak na rowerową wyprawę gravelami dookoła Słowenii... Meldujemy się w duecie z Jarkiem w Ljubljanie. Po kilkunastu godzinach jazdy z Warszawy, docieramy samochodem do stolicy Słowenii. Jest sobotnie popołudnie, deszcz siąpi z nieba, pogoda, że psa nie wygoń, ale co zrobić? Przynajmniej wszystkie znaki na ziemi mają się dobrze! Tymi na niebie zajmiemy się, jak tylko przestanie padać.

kolorowy ozdobiony rower w Słowenii. bajkids.pl

600 km zaplanowane, ponad 9000 m przewyższeń też. Nie w takich warunkach już kręciliśmy przecież. Noga zrobiona, kilka ultra za nami, więc nic nie powinno nas zaskoczyć:) No prawie nic, ale o tym jeszcze będzie. Pierwotnie miały być hamaki i spanie pod gołym niebem, ale pogodna nie zachęca, więc sprzęt biwakowy zostaje w domu, a my zdajemy się na bukowanie noclegów ad hoc po drodze. To rozsądne rozwiązanie, bo noce okażą się w górach zimne, śnieżne i mało przyjemne dla noclegów pod chmurką. Na cały wypad mamy dokładnie tydzień, więc teoretycznie jest jeden dzień zapasu, przy założeniu, że będziemy robić po 100 km dziennie. Warto mieć założenia, ale jeszcze bardziej warto się adaptować do sytuacji, która w górach potrafi być zmienna z godziny na godzinę:) 

Komu w drogę? Dzień pierwszy: Ljubljana - Kranjska Gora + Planica

Nasz wstępny plan i mapa trasy wygląda dokładnie tak:

  1. Ljubljana (Medvolde) - Kranjska Gora (Planica) 
  2. Kranjska Gora - Tolmin
  3. Tolmin - Triest
  4. Triest - Motovun
  5. Motovun - Opatija
  6. Opatija - Logatec
  7. Logatec - Ljubljana

Mapa gravelowej trasy przez Słowenię. bajkids.pl

Ruszamy z Ljubljany w niedzielę z samego rana. W miarę tani i dość komfortowy, jak na nasze wymagania, nocleg ze śniadaniem znajdujemy tutaj. Rano szybkie śniadanko, pakowanko i w drogę. Aaaa i dzięki uprzejmości właścicielki możemy zostawić samochód pod hotelem na cały tydzień. Miła Pani wspomina nam również, że przejazd przez góry może być utrudniony. Kilka dni temu spadł śnieg i warunki są trudne. Pożyjemy zobaczymy, nie ma się co stresować na zapas. Radar pogodowy będzie naszym kompasem przez najbliższych kilka dni.

gravele z samochodem w tle i rowerzysta Jarek. bajkids.pl

Sakwy wypchane po same brzegi, ale bukłak z izotonikiem oczywiście zostaje w samochodzie. Przypominam sobie o nim po kilku kilometrach, ale mamy już załączony tryb "on" i jedziemy przed siebie. Nie ma odwrotu ani tym bardziej powrotów. Pierwszy dzień zapowiada się w miarę delikatnie, jakaś stówka do Kranjskiej Gory, po drodze jeszcze dojazd do Planicy. Nawet się wypogadza, a warun rowerowy w Słowenii to od samego początku zupełnie inny świat.

kolarz na gravelu, w tle góry. bajkids.pl

Ścieżka rowerowa jest w Słowenii czymś dosłownie wklejonym w krajobraz. Dosłownie wszędzie mamy pełną infrastrukturę rowerową. Równo, szeroko, bezpiecznie. Coś wspaniałego. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów naszym oczom ukazują się majestatyczne, ośnieżone szczyty Alp i dokładnie w tamtym kierunku też będziemy się kierować. Trasę Jarek pięknie wyznaczył pod gravele, więc ahoj przygodo! Im mniej asfaltu tym oczywiście lepiej.

ośnieżone szczyty Alp. bajkids.pl

W takich warunkach aż chce się pedałować pod górę. Zaczęło się nawet wypogadzać, a my po kilku godzinach docieramy do naszej pierwszej atrakcji na szlaku - Jezioro Bled.

jezioro Bled widok z pozycji roweru nad brzegiem. bajkids.pl

Jezioro Bled - jedna z największych atrakcji Słowenii

udało nam się rok wcześniej odwiedzić podczas naszych rowerowych wakacji w Słowenii (wpis TUTAJ) i trzeba przyznać, że latem prezentuje się o wiele lepiej, tym bardziej jeśli wtedy było naprawdę gorąco, a my mogliśmy kąpać się w ciepłej wodzie, dosłownie ile wlezie:)

dzieci w kaskach nad brzegiem jeziora Bled. bajkids.pl

Tym razem nie jest już tak ciepło, więc objeżdżamy jezioro dookoła i kierujemy się w stronę Planicy. Przed nami kilkadziesiąt kilometrów praktycznie non stop pod górę. W górach musi być przecież stromo.

Najpierw dostajemy solidnie w kość w terenie nad Kanionem Vintgar, który pieszo jest dość wymagający (wpis TUTAJ), a na gravelu to ci dopiero przygoda. Dajemy z siebie wszystko i w końcu pokonujemy ten naprawdę wymagający odcinek. Kamień na kamieniu, ale jakimś cudem udaje nam się uniknąć przebicia opony. 

kolarz w górach na rowerze Słowenia. bajkids.pl

Przebijamy się przez miejscowość Vintgar, a potem wyjeżdżamy na alpejską autostradę wiodącą do samej Planicy!

trasa rowerowa w Słowenii wiodąca do Planicy. bajkids.pl

Wprawdzie jedziemy praktycznie cały czas pod górę, ale nie ma to kompletnie żadnego znaczenia. W takich warunkach możemy kręcić do samego wieczora. Góry robią klimat, ale ta ścieżka, wiodąca przez dobre kilkadziesiąt kilometrów, dosłownie wyrywa z butów. Coś wspaniałego!

Czego Słoweńcy nie zrobią sami, uczyniła wcześniej sama natura, więc czas na kilka dobrych fotek by Jarek:)

rower nad rzeką w Słowenii z widokiem na góry. bajkids.pl

Odpoczywamy chwilę wygrzewając się w promieniach słońca. Rzucamy okiem na radar pogodowy i okazuje się, że niż genueński zawrócił znad Polski i już sunie w naszą stronę. W takich okolicznościach przyrody zostawiamy ten temat na potem. Teraz trzeba dokręcić do Planicy. Jazda w takich warunkach to naprawdę czysta przyjemność. Ścieżka jest cała nasza, a góry wydają się zgadzać z nami w każdej kwestii:)

Planica - skocznie narciarskie Słowenii

ścieżka rowerowa w górach Słowenii do Planicy. bajkids.pl

Już nie możemy się doczekać, gdy będziemy zjeżdżać z Planicy. Podjeżdżamy już naprawdę dość długo, więc zapewne wracając uda się nam solidnie rozpędzić! Ale najpierw docieramy do samej Planicy. Wydawało nam się, że jest to cała miejscowość z pełną infrastrukturą, sklepami ect., a tutaj napotykamy tylko i wyłącznie skocznie. Jest ich całkiem sporo i, co najważniejsze, praktycznie wszędzie można wejść, zajrzeć. Dla nas się to baaardzo podoba. Tyle razy widzieliśmy tutaj Małysza, Stocha i innych skoczków...

Tylko gdzie my teraz kupimy pamiątkowe magnesy?

skocznie narciarskie w Planicy. bajkids.pl

Planica - skocznia mamucia

Początkowo wydaje nam się, że ten cały mamut nie jest wcale takie wielki. Perspektywa zmienia się jednak znacząco, gdy docieramy na miejsce, a naszym oczom ukazuje się ten oto kolos. Trudno go opisać słowami, jest tak wielki, że wydaje się totalną abstrakcją!

mamucia skocznia w Planicy. bajkids.pl

Skoro z dołu wygląda imponująco, to tym bardziej ciekawe, jak jest na samej górze? Wprawdzie mamy w nogach już przeszło 90 kilometrów, ale taka okazja nie nadarzy się prędko. Idziemy! Przed nami dosłownie kilkaset schodów. Im wyżej, tym mocniej trzymamy się poręczy. Po dość delikatnym początku

schody na skoczni mamuciej w Planicy. bajkids.pl

robi się naprawdę stromo. Jeden, drugi, trzeci schodek i końca nie widać. Trzeba się namozolić, a zadanie jest o tyle utrudnione, że lęk wysokości daje się we znaki. W dodatku poza samą wysokością jest też bardzo, ale to baaardzo stromo. A teraz wyobrażmy sobie, że skoczek leci nad tym zeskokiem ponad sto kilometrów na godzinę... Dziękuję postoję, tzn pójdę na górę:)

A na samym szczycie i górnym poziomie skoczni (warto wspiąć się od poziomu progu skoczni na samą jej górę) Jarek dzielnie przyjmuje pozycję narciarską. 

szczyt skoczni mamuciej w Planicy. bajkids.pl

To, co z boku wygląda całkiem śmiesznie, z poziomu belki to już zupełnie inna para kaloszy. Kurczowo trzymając się poręczy, udaje nam się uchwycić widok, który dla skoczków jest codziennością. Lęk wysokości wcale nie zostaje na dole, a my trzęsiemy się jak osiki. Wrażenie jest piorunujące. Trzymamy się kurczowo każdej dostępnej poręczy, w głowie zamęt. Zresztą zobaczcie sami. 

widok z mamuciej skoczni w Planicy z samej góry. bajkids.pl

Mamucia skocznia w Planicy z dołu wygląda niesamowicie, ale dopiero rzut oka z samej góry powoduje, że nabieramy ogromnego szacunku dla tej dyscypliny. Jako że sami raczej nie skoczymy, staczamy się schodek po schodku na dół. Schodzenie jest nawet trudniejsze od wchodzenia. Może nie fizycznie, ale technicznie chcielibyśmy uniknąć ewentualnej kontuzji. Meldujemy się cali i zdrowi, pełni ulgi, że to już za nami. Nogi pieką, ale było warto się mozolić na samą górę. Oj taaak!

Gravelowa Słowenia - dojeżdżamy do Kranjskiej Gory

Teraz tylko jeden wielki 8-kilometrowy zjazd do naszej bazy Kranjska Gora. Tym razem decydujemy się na trochę bardziej wypasiony nocleg w hotelu Alpina (w miarę rozsądna opcja ze śniadaniem). Wybieramy też obiadokolację. Trzeba uzupełnić sporo kalorii. 

Niż genueński cały czas napiera w naszą stronę, więc finalną decyzję będziemy podejmować rano, ale jak już jesteśmy w trasie, to warto jechać dalej. W poniedziałek rano budzimy się przed śniadaniem, a naszym oczom ukazuje się bardzo obiecujący widok. Świeci słońce, więc kolejny dzień zapowiada się fascynująco: przeprawimy się przez Alpy! (kolejny wpis z drugiego dnia gravelowej wyprawy dookoła Słowenii przeczytasz TUTAJ), a widoczki będą jeszcze bardziej imponujące. Tym bardziej, że będziemy przebijać się przez przełęcze w dość surowym i wspaniałym terenie!

górska rzeka z widokiem na ośnieżone szczyty Alp w Słowenii. bajkids.pl

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl